Aby przygotować domowe piwo imbirowe, napój znany z amerykańskich filmów oraz literatury – potrzebny jest starter, tzw. ginger bug. Pierwszy raz z tym fermentem zetknęłam się na Festiwalu octu i fermentacji. Niestety, nie było mi dane spróbować gotowego napoju przygotowanego przez Patrycję ani wysłuchać wykładu na jego temat, ale uczestnicy warsztatów z piwa imbirowego bardzo, bardzo je chwalili. Na kolejnym Zlocie Zielarskim dostałam od Patrycji słoiczek startera, a wkrótce Pati zaopatrzyła mnie również w komplet informacji. Dziś robię jednak piwo imbirowe według receptury znalezionej w książce*. Zapraszam na domowe piwo imbirowe!
Piwo imbirowe – starter, czyli ginger bug
Aby przygotować w domu piwo imbirowe, potrzebny jest tzw. ginger bug, czyli starter. Można go dostać od jakiejś dobrej duszy, jak ja mój starter otrzymałam od Patrycji. Ale Sandor Ellix Katz opisuje ginger bug w swojej „Dzikiej fermentacji”:
Ginger bug to starter bazujący na drożdżach i bakteriach obecnych w imbirze. Pamiętaj, aby używać organicznego (lub samodzielnie wyhodowanego!) imbiru, ponieważ importowany często poddaje się utrwalaniu radiacyjnemu, co sprawia, że jest on bezużyteczny jako starter. Certyfikat organiczności wyklucza stosowanie promieniowania. Tak sugeruje pan Katz, ale praktyka osób produkujących domowe piwo imbirowe pokazuje, że nie jest aż tak źle. Na zwykłym sklepowym imbirze też da się wyhodować ginger bug, tylko kłącze powinno się obrać ze skórki.
Ginger bug to tak naprawdę woda, cukier i starty imbir, który zaczyna aktywnie fermentować już po kilku dniach. Do jego przygotowania potrzebujesz:
- 20 g świeżego, najlepiej organicznego imbiru, podzielonego na dwie równe porcje
- 4 łyżki cukru (60 g)
- 250 ml wody
Jak przygotować ginger bug?
Do szklanki wody (wlanej do półlitrowego słoika) dodaj połowę imbiru startego na dużych oczkach tarki wraz ze skórką (lub bez niej, jeśli to imbir marketowy) oraz 2 łyżki cukru. Wymieszaj dokładnie, przykryj słoik szmatką i zabezpiecz gumką. Tu potrzebna jest swobodna cyrkulacja powietrza, dlatego nie można słoika zakręcić. Szmatka zabezpiecza zawartość przed dostępem owadów. Słoik powinien stać w ciepłym, ale nie słonecznym miejscu, a nastaw trzeba mieszać przynajmniej kilka razy dziennie – im częściej, tym lepiej. Po 2-4 dniach mieszanka powinna zacząć musować. To odpowiedni moment na dokarmienie ginger bug (bugu?) pozostałą częścią startego imbiru i kolejnymi 2 łyżkami cukru. Ponownie wymieszaj dokładnie, a po kolejnych 2-4 dniach możesz przygotować piwo imbirowe. Albo znów dokarmić nastaw imbirem i cukrem, zakręcić lekko słoik i schować do lodówki na później – w tej postaci przetrwa na pewno 7-10 dni. Potem znów trzeba dokarmić ginger bug.
Piwo imbirowe – Ginger Ale
Piwo imbirowe to napój bezalkoholowy. Zwykle poddaje się go fermentacji do czasu, aż pojawią się pęcherzyki gazu, nie za długo, aby nie dopuścić do przekroczenia norm zawartości alkoholu. Napój może być dość pikantny lub łagodny – w tej drugiej postaci chętnie piją go dzieci.
Piwo imbirowe da się przygotować według przepisu na ginger bug, odpowiednio zwiększając proporcje. Ale lepszy efekt uzyskasz, stosując metodę dwustopniową, złożoną z dwóch etapów. W tej metodzie gotuje się imbir, co umożliwia wyciągnięcie z niego maksimum smaku. Dopiero później dodaje się cukier, a po całkowitym wystudzeniu – żywy, musujący starter ginger bug.
Aby przygotować piwo imbirowe (4 litry), potrzebne będą:
- 40-120 g świeżego korzenia imbiru (im mniej imbiru, tym łagodniejszy w smaku napój, odpowiedni dla dzieci i smakowych wrażliwców)
- 375 g cukru (to jest około 1,5 szklanki cukru)
- sok z 2 cytryn
- szczypta soli
- akcesoria – 5-litrowy lub nawet większy garnek ceramiczny albo słój, ewentualnie duża miska lub wiaderko plastikowe, przystosowane do kontaktu z żywnością, a także szmatka do przykrycia naczynia, ponadto plastikowe butelki po gazowanej wodzie mineralnej albo sprawdzone butelki szklane, najlepiej z zamknięciem porcelanowym z klamrą (sprawdzone, czyli nie wybuchające pod naciskiem gazu wytworzonego wewnątrz butelki), a jeszcze lepiej – butelki szampanowe
Piwo imbirowe – wykonanie
- Upewnij się, że starter (ginger bug) musuje. Dodaj łyżeczkę cukru i dokładnie wymieszaj.
- Zagotuj 2 litry wody, wrzuć do niej starty korzeń imbiru (ilość imbiru zależy od wybranej przez Ciebie wersji – od łagodnej do pikantnej – użyłam 95 g imbiru wraz ze skórką). Zmniejsz ogień.
- Wywar imbirowy gotuj na najmniejszym palniku przez około pół godziny. Odcedź imbir, a do wywaru dodaj szczyptę soli oraz cukier i mieszaj, aż się rozpuści. Dolej około 2 litry zimnej (odchlorowanej) wody, a gdy wywar trochę przestygnie – sok z cytryny. Łącznie powinno być około 4 litrów płynu.
- Gdy płyn już osiągnie temperaturę pokojową (nie powinien mieć więcej niż 40 stopni) – zaszczep go odcedzonym starterem (ginger bugiem), wlewając po prostu płyn do naczynia z osłodzonym wywarem imbirowym. Na tę ilość napoju potrzebujesz około szklanki startera – uwzględnij to w fazie dokarmiania – pewna ilość startera powinna też zostać do dalszego namnażania ginger bugu.
- Fermentuj w garnku/słoju/wiaderku (przykrytym szmatką) przez 24 godziny, nie na słońcu, ale w cieple. Mieszaj często.
- Jeśli po upływie 24 godzin nie widzisz żadnego musowania – dodaj kilka plasterków świeżego imbiru i często mieszaj przez kolejny dzień lub dwa, aż napój zacznie musować, a na powierzchni pokaże się pianka.
- Przelej do zakręcanych butelek, ale nie napełniaj ich całkiem – zostaw trochę miejsca na gaz. Butelki mogą być szklane, ale z całego serca i kilkuletniego doświadczenia polecam plastikowe butelki po wodzie mineralnej.** Fermentuj napój w zamkniętych butelkach przez kilka dni. W cieple, ale nie na słońcu. Czasem wystarczy jeden dzień, czasem trzeba kilku dni – gdy Ginger Ale odpowiednio nasyci się gazem, należy wstawić butelki do lodówki. Od czasu do czasu trzeba upuścić nadmiar gazu z butelek, by ich nie rozsadził dwutlenek węgla.
**Kontrowersje dotyczące butelek PET
Są bezpieczniejsze niż szklane. Użycie plastiku wzbudza jednak wiele kontrowersji. I słusznie, gdzie tylko uda się go uniknąć – użyj naczynia z innego materiału! Jednak spontaniczna domowa fermentacja charakteryzuje się dość niskim stopniem kontroli nad jej przebiegiem. W lemoniadach pozostaje sporo cukru resztkowego, który przyjemnie wpływa na smak. Ale powoduje również dalsze trwanie fermentacji, a ona z kolei generuje powstawanie dwutlenku węgla, którego nadmiar może rozsadzić szklaną butelkę. Plastikowym butlom również zdarza się nie wytrzymać nacisku, ale najczęściej nadmiar gazu wysadza korek, a nie niszczy naczynia. Musisz jednak wiedzieć, że z butelki PET mogą uwalniać się mikrogranulki plastiku do przechowywanego w niej napoju. Niektórzy uważają, że nawet nie tyle obecność mikroplastiku jest groźna, a przenikanie BPA z PET do żywności.
A BPA jest podejrzewane o zaburzanie pracy hormonów w naszych ciałach i rozwój chorób m.in. autoagresywnych. Wprawdzie domowe piwo imbirowe nie przebywa w butelce zbyt długo, więc może niewiele tego BPA zdąży się uwolnić, jednak uważam, że musisz o tym wiedzieć. Możesz użyć butelki szklanej i pilnować skrupulatnie odgazowywania (czyli upuszczania nadmiaru gazu z butelki) kilka razy na dobę, nawet nocą 😉 Ja nie mam na to czasu, często zapominam odgazować i bomba gotowa. Też kocham szkło, ale doświadczenie uczy, że nawet schłodzenie żywego musującego napoju w lodówce może nie wystarczyć. Miałam kiedyś sprzątanie lodówki z odłamków szkła i słodkich kałuż domowego podpiwku – nie życzę tego nawet najgorszemu wrogowi! Musisz ocenić zagrożenie i albo wybrać szkło, ryzykując wybuch, albo PET – podejmując innego rodzaju ryzyko. Ja ze swej strony proszę – wybierz plastik, chyba właśnie do tego celu został wynaleziony 🙂
Piwo imbirowe – degustacja
I to już wszystko. Tajemnicze piwo imbirowe zostało odszyfrowane, rozpracowane i własnoręcznie zrobione – teraz nastał czas degustacji. Schłodzone piwo imbirowe otwieraj ostrożnie, stopniowo upuszczając nadmiar gazu – wówczas nie ucieknie z butelki w niekontrolowany sposób.
To idealny napój na gorące lato. Smacznego!
*Źródło – Sandor Ellix Katz “Dzika fermentacja“. Z drobnymi modyfikacjami.
PS. Wkrótce opiszę starter oraz przygotuję piwo imbirowe według wskazówek Patrycji, od której dostałam ginger bug. Bo jej opis różni się nieco od zamieszczonego przez Katza w książce. A Patrycja robi doskonały napój – trzeba więc przetestować również jej sposób.
Witam, czy można zaszczepić czymś np. kefirem wodnym, ginger bug? Chciałabym przyspieszyć proces jego powstawania/aktywności…?
Nie mam wielkiego doświadczenia, ale raczej nie – to trochę inny rodzaj fermentacji. Za to ginger bugiem można później zaszczepić rozmaite inne napoje, więc warto na niego cierpliwie poczekać.
Bardzo ciekawy przepis 🙂 Spróbujemy 🙂
Jak to smakuje?
Gdzue kupić ten ginger nug?
Ginger bug trzeba zrobić sobie samemu, to łatwe. Kupić się tego nie da 🙂
A jak smakuje? Jest odrobinę słodkie, trochę szczypie w język od imbiru, a trochę od bąbelków. Jest mocno gazowane i bardzo orzeźwiające.
Zrobiłem ostatnio i wyszło bardzo dobre. dałem 90 gram imbiru. Zastanawiam się tylko czy próbowałaś dodać mięty? wydaje mi się że jeszcze bardziej by orzeźwiło tylko zastanawiam się czy nie zabiję fermentacji.
Nie dodawałam mięty, ale to niezły pomysł. Nie wydaje mi się, by miała zabić fermentację – przecież robimy też ocet z miętą i „się robi” całkiem dobrze. Może na wszelki wypadek dodać miętę już po wstępnej fermentacji, na etapie rozlewania do butelek? Wtedy drożdży jest już tak dużo, że nic im nie zaszkodzi.
W jaki sposób można dorobić ginger bug? Jeśli zostanie mi np 50 ml to mogę dodać do tego znowu 250 ml wody 10g imbiru i 2 łyżki cukru i dalej tak jak jet w przepisie czy raczej zrobić nowy?
Ginger bug dokarmiasz podobnie jak zakwas na chleb – do żywego napoju trzeba dodać świeży imbir, cukier i wodę. Fermentuje to w sposób ciągły, a Ty podbierasz część buzującego napoju do zaszczepienia nowego piwa imbirowego. Ginger bug, dokarmiany raz na 7-10 dni, zawsze mam w lodówce. Nawet, jeśli nie przygotowuję akurat piwa imbirowego.
Super, dziękuję za odpowiedź. Właśnie robie 3 ginger bug z 2 poprzednich porcji nic sobie nie zostawiłam, teraz już będę wiedziała i pójdzie sprawniej. Piwem zachwyca się cała rodzina 🙂
Bardzo się cieszę, że wszystkim smakuje!
Chciałabym jakoś przechować starter na dłuższy czas.Teraz idzie jesień,mniej się chce pić zimne i gazowane 😉 Czy muszę co tydzień wyjmować z lodówki i dokarmiać ? Boję się ,że za chwilę będę miała spory słój.Może lepiej po prostu ten wyrzucić zrobić nowy na wiosnę?
Ja tak właśnie zrobię, jeśli nie będzie nam się chciało popijać piwa imbirowego przynajmniej od czasu do czasu.
Zrobię nowy starter na wiosnę.
Czy myśli Pani, że mogę dodać mniej cukru już do samego piwa imbirowego? Jest ono dla mnie trochę za słodkie. A poza tym miałam problem z wybuchającymi butelkami 🙂 I myślę, że trochę mniej cukru mogłoby ten problem może zlikwidować. Część piwa zakapslowałam, a część wlałam do zakręcanych butelek. Z tymi szklanymi wszystko było ok, ale za to jedno piwo uciekło górą przez zakrętkę, a drugie zrobiło sobie dziurę w dole butelki. Następnym razem zakapsluję wszystkie butelki, zamiast wlewać je do plastikowych. No może użyję jedną plastikową, jak każe Sandor Katz, aby kontrolować nasycenie. Piwo jest pyszne, po prostu do picia, czy do różnych drinków.
Żywe, fermentujące napoje zawsze stwarzają trochę kłopotów – butelki wybuchają, płyn salwuje się ucieczką… Ale wielka radość tkwi w próbie okiełznania tych procesów, przynajmniej dla mnie.
Co do cukru – to na pewno można użyć go mniej, metodą prób i błędów osiągnąć ulubiony smak, wypracować własną recepturę.
Powodzenia!
Im więcej cukru, tym więcej CO2 z fermentacji.
Ja do dosładzania takich produktów używam ksylitolu (trochę cukru dla fermentacji i trochę ksylitolu dla słodkości)
I ksylitol nie hamuje fermentacji? Czy dodajesz go na koniec, by fermentację przerwać i równocześnie dosłodzić napój?
Mi nie hamuje fermentacji. Ale to była fermentacja na drożdżach winiarskich a nie na ginger bug.
Tak robiłem kilkukrotnie cydr. Najtańszy sok jabłkowy (najczęściej z biedronki) fermentowałem ze 2 tygodnie w balonie (przy użyciu drożdży winiarskich, bo są tańsze od tych do cydru). Jak fermentacja ustała (drożdże zjadły cały cukier), butelkowałem (w butelkach po piwie), dodając do każdej butelki ok 4g cukru (zwykłego, białego) i 1-1,5 łyżeczki ksylitolu. Potem kapslowałem (mam kapslownicę ręczną, polecam). Zostawiałem na miesiąc. W tym czasie fermentacja w butelkach się wznawiała, zużywając te 4g cukru. Ksylitol zostawał na smak.
Bardzo ciekawa technika, dziękuję za opis. My podchodzimy do cydru bardziej tradycyjnie – robimy go ze świeżo tłoczonego soku, głównie z antonówki. Ale ona obficie owocuje co drugi rok, więc opisana przez Ciebie metoda może nam się przyda…
Witam , mam butelki po piwie GROLSCH takie jak kiedyś były oranżady zamykane czy one się będą nadawać ??? Czy trzeba je odgazowywać czy jak to działa ? Jaki to proces jest przetrzymywania w lodówce ? Proszę o pomoc . Dziękuję Jagoda
Jagodo, ja o butelkach po Grolschu wspomniałam w jednym z komentarzy niżej. Jestem jednak podobnie jak Ty ciekawa, co na ten temat sądzi Magda. Mam nadzieję, że nam odpowie, jeśli nadal tu zagląda.
Nie widzę potrzeby wyzbywania się zakwasu poprzez wyrzucanie go. Myślę ,że w małych ilościach nieźle pobudzi florę bakteryjną naszego organizmu zatem skusiłbym się o normalne spożycie go lub nawet skropienie nim surówki.
Ależ tak, to dobry pomysł! Można też ten imbir użyć po prostu do przyprawiania – nawet potraw na ciepło, z woka. Szkoda wyrzucać tyle dobra 🙂
Dzień dobry-ginger bug bąbelkował pięknie,a po dokarmieniu przestał…Zaczekać czy robić nowy?
Zaczekaj. Powinien ruszyć.
Dzień dobry! Dzięki za przepis;) zastanawiam się, czy to straszliwy błąd, że spuszczałam powietrze z piwa jeszcze w fazie przebywania w cieple (od dwóch dni)… i czy może mieć to wpływ na to, ze piwo, mówiąc kolokwialnie, „zalatuje czymś zgniłym” 😔 będę wdzięczna za Pana zdanie! Pozdrawiam.
Nie, upuszczanie powietrza nie jest błędem. A gotowe piwo powinno „zalatywać czymś sfermentowanym” – może źle interpretujesz zapach? Bo od dzieciństwa nam wpajano, że sfermentowane, zgniłe i spleśniałe oznacza zepsute jedzenie, przez co wrzucamy te zapachy do jednego worka z etykietą „zepsute i niejadalne”. A tymczasem naprawdę niejadalne jest zgniłe i spleśniałe (z wyjątkiem serów pleśniowych). Natomiast żywność fermentowana jest wspaniała!
PS. Proszę nie zawracać się do mnie Pan czy Pani – jestem po prostu Hajduczek 🙂
Drogi Hajduczku zatem,
Bardzo dziękuje za odpowiedz;) to prawda, byłam rozsmakowania w piwach imbirowych ze sklepu, których niebotyczne ceny jeszcze bardziej wystrzeliły w górę w związku z tzw. podatkiem cukrowym. Piwo wyszło faktycznie przepyszne, teraz będę eksperymentować żeby zrobić mniej słodkie i bardziej imbirowe.
Pozdrawiam serdecznie!
Ola
Próbuj. Smak trzeba dopasować do własnych preferencji, ja też wolę mocno imbirowe i raczej niezbyt słodkie.
Chyba nastawię nową porcję, narobiłaś mi apetytu!
Jakimi proporcjami imbiru, cukru i wody dokarmiamy ginger buga po zrobieniu piwa ?
Ja dokarmiam standardową porcją imbiru, cukru i wody (czyli jak kolejne karmienie – 10 g imbiru, 2 łyżki cukru i szklanka wody, a ściśle mówiąc – tyle wody, ile wcześniej zużyłaś cieczy do zaszczepienia piwa – po prostu uzupełnij płyn) i zaraz wstawiam do lodówki. Wytrzyma tam na pewno około 2 tygodni, a potem znów trzeba dokarmić. Jeśli tylko dokarmiasz, a nie odejmujesz płynu, to dodaj tylko 10 g imbiru i 2 łyżki cukru, wody nie trzeba uzupełniać.
Dzień dobry Pani,
ginger bug słabo mi bomblował po przygotowaniu, a w ogóle przestał po dokarmieniu po 4 dnach. całość do sedesu i od nowa?
Dziękuję i pozdrawiam
Nie miałam nigdy tego problemu. Ja bym raczej poczekała, intensywnie wymieszała – może się ruszy? Wylać do sedesu zawsze można, ale po co się spieszyć?
Pozdrawiam!
Dzień dobry pani,
po zrobieniu pierwszej porcji „bugu” słabo bombelkowało, ale jednak. Gdy dodałem po 2 dniach dalszą część cukru i imbiru, przestało zupełnie. Proszę o info, czy mam całość usunąć bo się nie udało i zrobić nowe, czy to już nie musi bomblować?
Pozdrawiam Kuba
No nie, delikatnie bąblować musi. Resztę napisałam wyżej.
Dziwna Pani jest usuwając moje komentarze z prośbą o pomoc. Zero krytyki, pretensji, a i tak się nie podoba. Żałosne.
Pięknie dziękuję za komplement – dziwna, hmmm…
Niczego nie usuwam (no chyba, że trafi do spamu). Zatwierdzam wszystkie komentarze, nawet negatywne i nieuprzejme. I zawsze staram się na nie odpowiedzieć. Z jednym zastrzeżeniem – nie siedzę przed komputerem od rana do nocy.
Pozdrawiam serdecznie!
Zrobiłem ginger bug wg przepisu – wyszedł! Dziękuję. Imbir był marketowy, bez skórki.
Teraz świat fermentowanych napojów bezalkoholowych stanął przede mną otworem.
Na początku wlałem ginger bug do 1l wody mineralnej – i było dobre.
Mam kilka myśli co do butelek szklanych i PET.
Butelki PET są niewątpliwie najwygodniejszym rozwiązaniem.
Ale i szklane można użyć. Kiedyś eksperymentowałem trochę z produkcją napojów gazowanych, fermentowanych drożdżami winnymi. Oto moje wnioski:
1. Część butelek szklanych jest odporna na wysokie ciśnienie. A właściwie to raczej wszystkie butelki szklane, w których są napoje gazowane. Polecam te po piwie i szampanie.
2. Taką butelkę, najprościej zatkać naturalnym korkiem z wina. Jeśli korek nie pasuje, można go odchudzić nożykiem, albo kupić w Internecie korki stożkowate.
3. Zależnie od tego, jak głęboko wciśniemy naturalny korek, będzie on wypuszczał mało lub dużo powstałych w butelce gazów. Zdarzało mi się, że napoje były nagazowane w sam raz, przy mocnym zatkaniu korkiem naturalnym
4. Korek naturalny na butelce szklanej odpornej na wysokie ciśnienie to dość bezpieczna konstrukcja. Jeśli gazów będzie za dużo, korek może wystrzelić. Nie jest to niebezpieczne dla domowników, ale napój może wylecieć w ślad za korkiem. Przy luźniejszym wepchnięciu korka naturalnego, nie ma ryzyka jego wystrzelenia.
5. Są też korki gumowe. Nie pozwalają gazom uciekać, trzeba to robić za nich – tak jak się spuszcza ciśnienie z butelki PET
pozdrawiam
Dziękuję za pomysł z naturalnymi korkami, na pewno wypróbuję! Bo ceramiczne zamknięcia i butelki po piwie Grolsch zupełnie mnie zawiodły – zamknięty w nich podpiwek strzelał nawet w lodówce, choć odgazowywałam systematycznie… Między innymi dlatego przerzuciłam się na PET-y.
Co do PETów, to dodam, że niektórzy nalewają jak Ty, czyli do 2/3 lub 3/4 butelki, ale potem zgniatają butelkę, pozbywając się prawie całego powietrza (i dopiero ją zakręcają). Fermentujący napój rozprostowuje butelkę. Dzięki temu jest mniej odgazowywania napoju.
Ja też często tak robię, tylko trudno pokazać to na zdjęciach…
Dodam też, że aktualnie wszystko leży w zgniecionych butelkach (głównie po helenie)
Najbezpieczniej.
To może jak już zrobiłem to się wypowiem.
Na początku nie wierzyłem, że się uda, więc nie czekałem za długo i zrobiłem w zimę, aby mieć gotowy przepis na lato. Do startera dodałem na początku z 30g imbiru i około drugie tyle cukru (wszystko robiłem na oko) i zostawiłem w słoiku zakryte ścierką i przewiązane sznurkiem jutowym. Mieszałem też jakieś 2-3 razy dziennie i po tym czasie zaczęła pojawiać się pianka. Zostawiłem na jeszcze 2 dni i zacząłem robić trunek. Więc w garze jakieś 150g imbiru startego ze skórką zagotowałem jakieś 30 minut z połową wody (bo mi się nie zmieściło do gara) i przelałem do glinianego garnka z resztą wody. Stało to tak z 3 godziny i jak już ostygło dolałem do tego szklankę tego startera, a potem zostawiłem przykryte na noc.
No to teraz czas na degustację: a więc smakuje to troszkę musująco, na pewno też słodko. Troszkę przypomina mi to podpiwek, do którego ktoś dodał drożdże.
Także następnym razem na pewno dodam tak z 3 razy tyle imbiru, bo go prawie wcale nie czuć.
Czyli wszystko się udało, świetnie! Nad smakiem i imbirową mocą można popracować, odnajdując po kolejnych próbach ulubione proporcje. W ten sposób osiąga się doskonałe efekty. Życzę udanych eksperymentów!
Witaj drogi Hajduczku! Ach namieszałaś mi w głowie tym imbirowym piwem – ogromnie przypadł mi do gustu Twój przepis, niechybnie przyjdzie mi spróbować swoich sił i w kwestii tegoż zacnego napitku. Wspomniałaś, także o recepturze Patrycji – ogromnie jestem ciekawa także tej wersji; czy można znaleźć gdzieś i tę wersję? Jeśli nie – czy można o nią poprosić?
Pozdrawiam serdecznie znad morza 😉
Ja też jestem akurat nad morzem, miłego pobytu Ci życzę!
Dzień dobry. Pytanie do Hajduczka, ewentualnie innych doświadczonych w produkcji piwa imbirowego. Myślałem o sposobach na pozbycie się ryzyka wybuchu szklanych butelek i zacząłem zastanawiać się nad jakąś metodą zatrzymania fermentacji w gotowym produkcie. Pasteryzacja przed butelkowaniem? Ktoś próbował? Wydaje mi się, że taka metoda nie dość, że zatrzyma fermentację i ograniczy ryzyko wybuchu butelek do minimum, to jeszcze przedłuży okres przydatności do spożycia. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że pasteryzacja jednocześnie zlikwiduje wszystkie prozdrowotne właściwości piwa imbirowego, ale jeśli ktoś chce spożywać je wyłącznie dla smaku, to może być jakiś pomysł. Jakieś doświadczenia w tym temacie? Pozdrawiam, Tomasz.
Można próbować, ale trochę szkoda tych żywych bąbelków. Ja mam za sobą pozytywne doświadczenia z ubiegłorocznym cydrem i zamierzam je teraz przełożyć na piwo imbirowe. Chcę zrobić tak: poczekać, aż żyjątka przerobią cały cukier zawarty w napoju i piwo stanie się zupełnie wytrawne, a następnie rozlać je do półlitrowych butelek, do każdej dodając po płaskiej łyżeczce cukru i zakapslować. Z cydrem się udało, jest lekko musujący, półwytrawny i pyszny po dojrzewaniu przez pół roku w chłodzie spiżarni. I wciąż żywy 🙂
Dziękuję za odpowiedź. Sposób z cydrem znam. Pytanie, skąd wiadomo, że cały cukier został już przerobiony? A wracając do pasteryzacji – czy to pozbawi gotowe piwo bąbelków? 🤔 Pozdrawiam!
Myślę, że tak, pasteryzacja pozbawi bąbelków, ale oczywiście nie mam pewności. Tak mi tylko intuicja podpowiada 🙂 Co do zawartości cukru w napoju, to mamy refraktometr, a to bardzo ułatwia dokładny pomiar. Może być mniej skomplikowany przyrząd, taki z marketu, dawniej go używaliśmy:
A jak sprawdzić czy starter jest dobry i gazuje? Czy powinno coś się z nim wyjątkowego zadziać ?
No nie, nic wyjątkowego. Tylko muszą się uwalniać pęcherzyki gazu, to jest dobrze widoczne.