Huculska kulesza – mamałyga z bryndzą

Mamałyga z bryndzą, czyli huculska kulesza, to tradycyjne danie pasterzy. Kulesza zastępowała im chleb podczas wypasu owiec. Ta prosta potrawa ma jedno zadanie – nakarmić. Jeśli jednak zmoczeni nagłym wiosennym deszczem, zziębnięci i wystraszeni pierwszą burzą, a do tego potwornie zmęczeni całodzienną wędrówką dotrzecie wreszcie do ciepłego schroniska, pasterska kulesza będzie Wam smakować niczym niebiańskie ambrozje!

huculska kulesza

Kuchnia huculska

O kuchni huculskiej wspomina w swoich pracach Oskar Kolberg – ojciec europejskiej folklorystyki. Dla badaczy historii kultur kulinarnych wsi polskiej, prace Oskara Kolberga są bezcenne. W wydanych jeszcze za życia etnografa 33 tomach monografii regionalnych utrwalił wierny obraz polskiej sztuki i kultury ludowej. Sam tytuł tej tytanicznej pracy mówi wszystko: „Lud, jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni muzyka i tańce”. Dokumentacja zebrana przez Kolberga nie ma sobie równych ani na tle ówczesnego ludoznawstwa, ani współcześnie.

huculska kulesza

San w pobliżu wsi Iskań, źródło

Zajrzyjmy do jednego z tomów: Zwykłe pożywienie włościan w Iskani (wieś w powiecie przemyskim, istnieje do dzisiaj) stanowi: żur, kapusta, pierogi z kapustą i serem, fasola, bób, groch, kukurydza. Mięso jadają nader rzadko: częściej już mleko i ser. /…/ Napojem głównym ludu, prócz wody, jest jak wszędzie u nas gorzałka pisał Oskar Kolberg w dziele wydanym pośmiertnie pod tytułem „Przemyskie. Zarys etnograficzny”.

huculska kulesza

Okolice wsi Iskań w województwie podkarpackim, w powiecie przemyskim, w gminie Dubiecko. (źródło)

Wspomnianą przez Kolberga kukurydzę chłopi huculscy przerabiali na drobną kaszkę, z której gotowali mamałygę, często wymieszaną z pokruszoną bryndzą. I to właśnie jest huculska kulesza.

huculska kulesza

Mamałyga, polenta, kasza kukurydziana

Bardzo lubię kukurydzę i kaszkę kukurydzianą i nieustannie poszukuję nowych inspiracji w jej przyrządzaniu. Od czasu do czasu przygotowuję włoską polentę, tym razem jednak miałam ochotę na potrawę bliższą nam kulturowo, słowiańską, może karpacką. Udało się i oto przedstawiam przepis na bardzo prostą, prymitywną wręcz potrawę. Ale proste, naturalne dania z regionalnych kuchni są najlepsze. Nieskomplikowane, tanie, pożywne, szybkie. Bez zbędnych dodatków. Dobre, bo ugotowane ze składników pierwszorzędnej jakości, mało przetworzonych. I zazwyczaj nie trzeba ich wiele, żeby danie było pyszne. Tak oto na naszych talerzach pojawiła się huculska kulesza.

huculska kulesza

Pogórze przemyskie, huculszczyzna (źródło)

huculska kulesza

Huculska kulesza, czyli mamałyga z bryndzą

Składniki na pyszne, proste danie dla 4-6 głodnych osób:

  • 400 g kaszy kukurydzianej, czyli mamałygi (użyłam błyskawicznej kaszy kukurydzianej, bardzo drobno zmielonej, więc gotowanie poszło szybko, zajęło tylko kilka minut)
  • 1 litr mleka
  • 1/2 litra wody
  • 1 łyżka masła
  • 2 łyżki bryndzy, czyli ok. 50 g owczego twarogu (lubię pikantny smak bryndzy, dodałam więc więcej, przyznaję się)
  • sól i pieprz
przygotowanie bryndzy
Bryndza

Huculska kulesza – wykonanie

Zagotować mleko z wodą, posolić, wrzucić 4 łyżki kaszy. Gotować kilka minut, następnie wsypać resztę kaszy i gotować na małym ogniu przez 30 minut, często mieszając. Zdjąć garnek z ognia, dodać masło, bryndzę i mielony pieprz, wyrobić dobrze na jednolitą masę. Huculski pasterz poprzestałby na tym etapie. Poza okresem postu okrasiłby skwarkami lub kapką tłustej śmietany i zjadł ze smakiem.

huculska kulesza

Krokiety z mamałygi

Można jednak pójść o krok dalej i z kukurydzianej masy przygotować krokiety. Potrzebne będą dodatkowo:

  • 2 jajka (do panierowania)
  • bułka tarta (do panierowania, może być bezglutenowa)
  • olej do smażenia
  • 100 ml kwaśnej śmietany lub dobrego jogurtu
  • opcjonalnie – 100 g boczku (lub innej wędzonki, może być nawet wędzone tofu), pokrojonego w kostkę i zrumienionego

krokiety z kaszy kukurydzianej

Wykonanie krokietów z huculskiej kuleszy

Z gotowej, przestudzonej masy formować przy pomocy dwóch łyżek owalne krokieciki. Bardzo dobrze sprawdzają się także zwilżone dłonie. Panierować krokiety w rozmąconym jajku i tartej bułce, smażyć na rumiano ze wszystkich stron w gorącym oleju. Jeśli użyje się bezglutenowej wersji tartej bułki, danie pozostanie bezglutenowym. Podawać polane śmietaną i okraszone skwarkami. Proszę nie zapomnieć o napoju głównym, czyli gorzałce. Bo jak pisał Oskar Kolberg w dziele „Pieśni ludu polskiego”: Śpiewki takie nie zawsze lud w tańcu lub w karczmie przy kieliszku nuci /…/ Nieprzebrana ich mnogość jest owocem chwilowego natchnienia podnieconego trunkiem i miejscowemi okolicznościami, do czego lada codzienna przygoda dać może pochop…

krokiety kukurydziane

Jak można było się spodziewać – huculska kulesza jest daniem bardzo sycącym. Wszak musiała dawać siłę do pracy pasterzom owiec, pasącym zwierzęta na górskich łąkach! Jestem przewidująca i przygotowałam zaledwie pół porcji, a i tak nakarmiła dwie osoby (prawda, niezbyt żarłoczne) przez dwa kolejne dni. Raz – jako prosta mamałyga z bryndzą, a raz jako pyszne krokiety. Do obu obiadów podałam również zupę i wielkie porcje surówki (znacznie większe, niż na zdjęciach), co pewnie mocno wpłynęło na nasz brak żarłoczności…

krokiety z kuleszy

Przepis bierze udział w akcji:
Kuchnia krajów słowiańskich 2016

Jeśli przepis Cię zainspirował – inne przykładowe przepisy z kuchni regionalnych znajdziesz poniżej.

Zupa z kalarepy, czyli śląska oberiba

Sałatka szopska i askorbinaza

Szare kluchy

Kartacze albo cepeliny z soczewicą

Śląska zupa z kurkami – pyszna!

Kiszone pomidory – prosto z Ukrainy

Meksykański lunch z czarną fasolą

14 thoughts on “Huculska kulesza – mamałyga z bryndzą

  1. Huculi podają ją pokrojoną w kostkę (to właśnie ta pasterska tradycja – inaczej trudno byłoby ją zabrać na wynos), polewają masłem i bryndzy nie żałują.
    Ciekawe, co gospodyni, od której się nauczyłam tej potrawy, powiedziałaby na krokiety:)

    1. Ja huculską kuleszę znam tylko z opisu w internecie, a szukałam dość długo jakiegoś wiarygodnego przepisu na mamałygę podaną właśnie z bryndzą. Tak mi jakoś te dwa produkty pasowały do siebie…
      A co do krokietów, to już twórcza przeróbka, ale smaczna bardzo. Myślę, że by się gospodyni nie obraziła, tylko raczej chętnie spróbowała 🙂

  2. Świetny post do tego okraszony fantastycznymi krajobrazami. Brawa za kulinarną inwencję twórczą :).
    Niestety nie miałam jeszcze okazji jeść ani mamałygi, ani polenty. Może czas nadrobić zaległości.
    Z chęcią spróbowałabym jednego krokiecika – wyglądają bardzo apetycznie.

  3. Szukałam w wyszukiwarce przepisu na kule do kąpieli, a jako pierwsza pozycja wyskoczyła kulesza. Chwilę mi zajęło, zanim skojarzyłam, dlaczego nazwa wydaje mi się znajoma… Moja Babcia w Biłgoraju przygotowywała podobną potrawę, tyle, że my ją nazywaliśmy kulasza; przygotowywana z mąki razowej. Podawana z masłem. Muszę koniecznie spróbować Twojej wersji 🙂

    1. Sama widzisz, jak to się wszystko przeplata. Huculszczyzna nie tak daleko od Biłgoraja 😉
      A kule znalazłaś? Bo to przecież ich szukałaś!

  4. Zgadza się. Wpływy kulinarne są bardzo nośne.
    Kule znalazłam. Tyle, że mi sody zabrakło (w wymaganej ilości :). A lenia niedzielnego złapałam i już mi się nie chciało do sklepu latać. Co się odwlecze, to nie uciecze.
    Zaraziłaś mnie fascynacją bzem! Szukam przepisu na wino z kwiatu bzu. Sprawdzonego. Robiłaś może kiedyś taki trunek?
    Przepraszam za off-top, ale jak już w tym temacie piszę, to stwierdziłam, że może przy okazji ten temat poruszę 🙂

    1. Nie przepraszaj, blog to jedna całość. Możesz pod dowolnym postem zapytać o wszystko, o co chcesz – tu nie ma specjalistów odpowiedzialnych za poszczególne działy 😉
      Jednak wina z kwiatów bzu nie robiłam nigdy, tylko lemoniadę/szampan, które opisywałam rok temu, a Ty czytałaś – bo są tam też przepisy na syropy.

    1. Nie robiłam kuleszy z mąki, ale można spróbować. Powinno się udać. No i szybciej się ugotuje 🙂

  5. W rumuńskich górach jadłam jakby knedle z kaszki kukurydzianej bogato nadziewane bryndzą, podawane zawinięte w srebrną folię, jak czasem podają pieczone ziemniaki. Było pyszne i bardzo sycące. Szukam przepisu, ale chyba będę musiała przerobić przepis na mamałygę.

    1. Rzeczywiście, chyba trzeba tu wykazać się własną inwencją. A może rumuńskie strony (i tłumacz google) pomogą?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *