Kiszone czereśnie

kiszone czereśnie

Do tego przepisu najlepiej nadają się średnio późne, mięsiste owoce, bo dzięki temu kiszone czereśnie pozostaną jędrne, smaczne i piękne. Bo przecież owoce też można kisić i najczęściej uzyskuje się bardzo smaczne rezultaty! Tak było w przypadku kiszenia mirabelek, winogron, gruszek z miodem i orzechami, cytryn, jabłek i w szczególności arbuza, który zaskoczył mnie smakiem. Pozytywnie mnie zaskoczył, a nawet zachwycił! No i dlatego wciąż próbuję kisić różne owoce i zachęcam do tego innych. Najlepiej jest przygotować jeden nieduży słoik owocowej kiszonki, a wszystko po to, aby sprawdzić, czy po ukiszeniu dany owoc będzie smaczny. Bo że każdy owoc da się ukisić, to wiadomo nie od dziś. Wszystko da się ukisić, ale nie wszystko po ukiszeniu ma fajny smak i konsystencję. No i dlatego trzeba podejmować wyzwania i próbować. I kisić, fermentować, sprawdzać, degustować. Continue reading

Clafoutis Davida Lebovitza

clafoutis Davida Lebovitza

Miałam trochę ciemnych czereśni z naszego drzewa, więc w ostatnią niedzielę przygotowałam clafoutis Davida Lebovitza. To znaczy – clafoutis (czyt. klafuti) jest zupełnie zwyczajne, ale przepis pochodzi od Davida. Mam zaufanie do jego interpretacji kuchni francuskiej i bardzo lubię przeglądać jego książki. Przepisu na clafoutis nie znalazłam w książce, tylko na stronie internetowej, a źródło – jak zawsze – znajdziesz na końcu wpisu. Clafoutis z czereśniami piekłam już wiele razy, a wersję bezglutenową nawet opisałam na blogu, tutaj (klik). Tym razem postanowiłam wrócić do źródeł i upiec wersję najbardziej podstawową i klasyczną, jak tylko się da. Jestem pewna, że clafoutis Davida Lebovitza spełnia te warunki. Continue reading

Zupa wiśniowa – smak dzieciństwa

zupa wiśniowa

Dzisiejszy wpis będzie zupełnie inny – dziś niekoniecznie bardzo zdrowo, ale za to  bardzo smacznie – zupa wiśniowa. Powrót do smaków dzieciństwa. W mojej rodzinie jadało się dość tradycyjnie, choć w kuchni często pojawiały się „dziwne” rzeczy. Mama przyrządzała rozmaite, mało popularne warzywa. Szparagi (wtedy tylko białe), brukselka, kalarepka, skorzonera, a z czasem także cukinia i papryka często pojawiały się  na talerzach. Wiosną i latem królowała sałata w śmietanie oraz mizeria. Dzięki mamie zawsze lubiłam szpinak (oj, ta zmora dzieciństwa innych ludzi, często wstręt nabyty już w przedszkolu), szczaw, makaron zapiekany z jabłkami i zupy owocowe. Właśnie – zupy, a nie kompotopodobne zawiesiny! Najbardziej popularna w naszym domu była zupa jagodowa, gotowana i chętnie jedzona nawet w zimie – z zawekowanych owoców. Drugie miejsce na podium zawsze zajmowała zupa wiśniowa. Continue reading

Ocet z czereśni, marynata i konfitura

Ostatnio robiłam czereśniową nalewkę, dziś przyszedł czas na ocet z czereśni i inne smakołyki. Taką ilość świeżych owoców trzeba jakoś zagospodarować – ich zrywanie nie jest łatwe, drabina to niezbędny sprzęt. Ja nie lubię przebywać na wysokościach, więc praca spada na J., do mnie należy przetwórstwo. Nie pijemy zimą kompotów, zatem ten najprostszy sposób przerabiania owoców odpada. Ale przecież prawdziwa octomaniaczka musi, po prostu musi zrobić ocet z czereśni, prawda? No więc robię. Pierwszy raz w życiu. Continue reading