Clafoutis Davida Lebovitza

clafoutis Davida Lebovitza

Miałam trochę ciemnych czereśni z naszego drzewa, więc w ostatnią niedzielę przygotowałam clafoutis Davida Lebovitza. To znaczy – clafoutis (czyt. klafuti) jest zupełnie zwyczajne, ale przepis pochodzi od Davida. Mam zaufanie do jego interpretacji kuchni francuskiej i bardzo lubię przeglądać jego książki. Przepisu na clafoutis nie znalazłam w książce, tylko na stronie internetowej, a źródło – jak zawsze – znajdziesz na końcu wpisu. Clafoutis z czereśniami piekłam już wiele razy, a wersję bezglutenową nawet opisałam na blogu, tutaj (klik). Tym razem postanowiłam wrócić do źródeł i upiec wersję najbardziej podstawową i klasyczną, jak tylko się da. Jestem pewna, że clafoutis Davida Lebovitza spełnia te warunki. Continue reading

Najlepsza wiśniówka polska

najlepsza wiśniówka polska

Wiśniówka polska smakuje w naszym domu każdemu gościowi, którego nią poczęstujemy. Bo to jest najlepsza wiśniówka, naprawdę! Moi rodzice mieli duży sad wiśniowy, w którym pracowała cała rodzina. Wiśni mieliśmy pod dostatkiem, więc to chyba nic dziwnego, że wiśniówka była pierwszą wykonaną przeze mnie nalewką. W tamtych czasach najpierw zasypywałam owoce cukrem, a gdy po kilku tygodniach rozpuścił się i zamienił w syrop – zlewałam go do innego słoika, a owoce zalewałam spirytusem. I znów wisienki macerowały się przez kilka tygodni, aż nadchodził czas zlewania alkoholu i łączenia go z wcześniej uzyskanym syropem. To był dobry sposób na nalewkę wiśniową! Później przyszedł czas na eksperymenty. Najpierw zalewałam wiśnie alkoholem, a po jego zlaniu po kilku tygodniach – zasypywałam cukrem, uzyskiwałam syrop i znów mieszałam z sobą oba płyny. To też był skuteczny sposób na wiśniówkę. Continue reading

Zupa wiśniowa – smak dzieciństwa

zupa wiśniowa

Dzisiejszy wpis będzie zupełnie inny – dziś niekoniecznie bardzo zdrowo, ale za to  bardzo smacznie – zupa wiśniowa. Powrót do smaków dzieciństwa. W mojej rodzinie jadało się dość tradycyjnie, choć w kuchni często pojawiały się „dziwne” rzeczy. Mama przyrządzała rozmaite, mało popularne warzywa. Szparagi (wtedy tylko białe), brukselka, kalarepka, skorzonera, a z czasem także cukinia i papryka często pojawiały się  na talerzach. Wiosną i latem królowała sałata w śmietanie oraz mizeria. Dzięki mamie zawsze lubiłam szpinak (oj, ta zmora dzieciństwa innych ludzi, często wstręt nabyty już w przedszkolu), szczaw, makaron zapiekany z jabłkami i zupy owocowe. Właśnie – zupy, a nie kompotopodobne zawiesiny! Najbardziej popularna w naszym domu była zupa jagodowa, gotowana i chętnie jedzona nawet w zimie – z zawekowanych owoców. Drugie miejsce na podium zawsze zajmowała zupa wiśniowa. Continue reading

Wody smakowe – bo nawodnienie jest ważne!

wody smakowe

Latem bardzo często popijam wody smakowe, bo gdy na dworze upał, każdemu chce się pić. Ale nawet jeśli nie ma upału i nie męczy nas pragnienie, pić trzeba. Odpowiednie nawodnienie organizmu jest sprawą najwyższej wagi. Co jednak pić, gdy zwykła niegazowana woda „nie wchodzi”? Jest wiele możliwości – można popijać wodę z bąbelkami, która wcale nie jest gorsza od tej bez gazu, można robić musujące domowe lemoniady, o których już pisałam (na przykład tu, tu, tu, tu i tu), można zaparzać ziołowe herbatki i pić schłodzone. Ale najłatwiejszą do przygotowania alternatywą są wody smakowe! Continue reading