Powidła bez mieszania

Powidła bez mieszania przygotowałam pod wpływem sugestii jednej z moich Czytelniczek, a od niedawna – również znajomej z realnego świata, Jolusi. Najczęściej zaleca się, by powidła śliwkowe mieszać, z upływem czasu smażenia – coraz częściej. Tak właśnie od lat robiłam. Często mieszałam, czasem – przez zapomnienie – zdarzało mi się przypalić powidła. To nic, zawsze udawało mi się je odratować, ale szorowanie garnka z przypalenizny nie należy do przyjemnych czynności. Więc pod wpływem magnetycznego opisu Jolusi postanowiłam przyrządzić powidła całkiem innym, nowym dla mnie sposobem – powidła bez mieszania. Minusem jest dodatek cukru. Zawsze robiłam powidła bez jego dodatku i były pyszne, naturalnie słodkie. Nie dodaje się go jednak aż tak wiele, a oszczędność czasu i energii przeznaczonych na mieszanie powideł jest nie do przecenienia. I to właśnie skłoniło mnie do przeprowadzenia eksperymentu.

powidła bez mieszania

Powidła bez mieszania – skład:

  • 5 kg bardzo dojrzałych śliwek węgierek – trzeba je wypestkować
  • 800 g cukru
  • 2 łyżki octu spirytusowego 10% (naprawdę, użyłam octu spirytusowego!)

UWAGA: Podane składniki użyłam w ramach eksperymentu, gdy po raz pierwszy robiłam własne powidła bez mieszania. Później nastąpiły modyfikacje – zmiana rodzaju octu, a później zupełny jego brak. A jeszcze później przestałam dodawać cukier. To wszystko dlatego, że stopniowo nauczyłam się metody bez mieszania 🙂 Ale to dopiero będzie. A tymczasem…

Jolusia tak barwnie opisała sposób przygotowania powideł, że pozwolę sobie tu zacytować niemal cały jej opis, umieszczony w komentarzu na Facebooku. Tam bowiem zadałam pytanie moim kochanym Czytelnikom, co proponują, bym przygotowała, korzystając z obfitości zebranych śliwek.

Edycja jesienią: przetestowałam wersję powideł bez mieszania, ale bez cukru i bez octu – udało się! Szczegóły znajdziesz na końcu wpisu.

powidła bez mieszania

Powidła bez mieszania – przygotowanie (cytat)

Ten przepis dostałam kilkanaście lat temu od koleżanki, robię według wskazówek i są super. Kluczem do sukcesu tych powideł jest brak przykrycia i absolutnie całkowity zakaz mieszania!!!!
Jeśli choć raz zamieszamy – możemy wszystko wyrzucić do kosza, ponieważ na 300% przypalimy śliwki.

powidła bez mieszania

Śliwki wydrylować i układać warstwami na przemian z cukrem. Na wierzchu ma być cukier i całość polać octem.

powidła bez mieszaniapowidła bez mieszaniapowidła bez mieszania

Całość pozostawić na 12 godzin bez przykrycia. Po tym czasie wstawić na mały ogień, „pyrkać” minimum 5 – 5,5 godziny (a nawet dłużej, w razie potrzeby – mój pyrka zwykle całą dobę!) i choć nie wiem jak korci – pod żadnym pozorem nie mieszać tych powideł!!!!!!! Po wyłączeniu gazu można np. chochelką odlać nadmiar soku do małego słoiczka – będzie fajny do rozcieńczania, po czym nastąpi coś, na co czekaliśmy tak baaardzo długo – ZAMIESZAMY powidła (połączymy i rozbijemy owoce z pozostałym gęstym soczkiem)!!!!

powidła bez mieszania

Jeśli musimy powidła przechowywać w ciepłym pomieszczeniu, to koniecznie trzeba je pasteryzować 10 min, ale jeśli mamy zimną piwnicę, to cała robota za nami…. ufffffffff. A jeśli podchodzicie sceptycznie do tego przepisu – podzielcie go na pół i spróbujcie (koszt jest niewielki). Jeśli śliwek nie przykryjecie, a gotujących się nie pomieszacie – sukces murowany i zapewniam, że dorobicie ich odpowiednio do swoich potrzeb!!!!!

W razie potrzeby o pasteryzacji możesz poczytać tu – klik.

powidła śliwkowe

Udało się!

Tak właśnie zrobiłam – wszystko zgodnie z sugestiami Jolusi – i udało się!!! Musiałam tylko znacznie dłużej ogrzewać śliwki (prawie 20 godzin), bo to letnie, bardzo soczyste owoce. Na koniec odlałam też znacznie więcej niż jeden mały słoiczek soku – uzyskałam cztery słoiki średniej wielkości. Będzie jak znalazł do rozcieńczania z wodą, a może zrobię lemoniadę lub ocet? Kto wie…

powidła ze śliwek

Mój garnek żeliwny okazał się trochę zbyt mały, bo gdy pozostawione na noc węgierki puściły sporo soku, prawie wyszły z rondla. Musiałam więc trochę ich odjąć, by dorzucić do całości po godzinie gotowania. Oczywiście – na wierzch, całkiem bez mieszania!

powidła bez mieszaniapowidła bez mieszania

Dla mojego garnka żeliwnego idealną porcją okazało się 3/4 podanej pierwotnie ilości, czyli 3750 g wydrążonych śliwek plus 600 g cukru. Wszystko udało się idealnie, zatem przepis i sposób przekazuję dalej – niech się i Tobie uda. I Twoim znajomym też 🙂

Aha, następnym razem spróbuję tym sposobem zrobić powidła bez dodatku cukru, który mnie jednak trochę uwiera w powidłach. I nie wiem też, jaką rolę ma pełnić ocet. Nie wymyśliłam nic sensownego – do czego miałby być potrzebny. Na pewno wszystko równie pięknie się uda bez tych magicznych 2 łyżek octu.

węgierki

Powidła bez mieszania – edycja jesienna

Oczywiście, że udało się usmażyć powidła bez cukru i bez octu. Przerobiłam na powidła bez mieszania 30 kilogramów jesiennych węgierek. Tak słodkich, że dodanie cukru byłoby przegięciem. Krótki opis mojego nowego sposobu jest taki: garnek napełnij aż po brzegi wypestkowanymi śliwkami. Pozostaw na kilka godzin, aż śliwki puszczą sok, a jeśli Ci się spieszy – dodaj kilka łyżek wody, która pokryje dno garnka. Zagotuj na dużym ogniu, a następnie ogrzewaj garnek ze śliwkami na mniejszym palniku – oczywiście nawet bez spoglądania na łyżkę – tak długo, aż zawartość garnka zredukuje się do 1/3 pierwotnej pojemności. Wtedy soku jest już na tyle mało, że dalsze ogrzewanie grozi jednak lekkim przypaleniem. Wiem, bo sprawdziłam 😀 Na koniec trzeba wyłączyć palnik. A następnie zawartość garnka energicznie wymieszać (śliwki mają częściowo się rozpaść) i od razu napełniać wyparzone słoiki gorącymi powidłami. Nie trzeba pasteryzować. Gotowe!

I na koniec jeszcze bardzo przydatna ciekawostka. Już wiele lat temu moja mama wypraktykowała, że z 1 kilograma węgierek daje się uzyskać 1 słoik powideł. Taki normalny, dżemowy słoik – o pojemności 300-350 ml. Teraz z łatwością zaplanujesz zakup potrzebnej ilości śliwek 🙂

powidła śliwkowe

śliwki

33 thoughts on “Powidła bez mieszania

  1. Ten przepis jest z przyjaciółki ma około 60 lat nie jest zbyt popularny dobrze że został przypomniany.
    Być może więcej

    1. O pochodzeniu przepisu nic nie wiedziałam, dziękuję Ci! Fajnie mieć na blogu historyczną recepturę 🙂

  2. ile dać cukru i octu na 2 kg śliwek?
    Nie chciałabym popełnić błędu. .właśnie będę się zabierać za robienie powideł z Pani przepisu

    1. Blondyno, jeśli masz 2 kg śliwek, to użyj 300-320 g cukru i niepełną łyżkę octu. Powodzenia! I jeśli możesz – nie mów do mnie „pani”, bardzo proszę 🙂

  3. Robię powidła dokładnie tak od lat. Są przepyszne. Polecam przepis. Dodam że używam zwykłego garnka i też jest ok. Nie przywiera nic a nic. Pozdrawiam!

  4. Jeśli śliwki są dojrzałe to nie trzeba ani cuku ani octu. Cały sekret w tym, że w niemieszanych powidłach na dnie zbiera się sok a miąższ po nim pływa. Dlatego nic nie przywiera. Cukier i ocet są do tego niepotrzebne. Właśnie przerobiłam tym sposobem jakieś 30 kg śliwek 🙂 W zwykłym garnku i bez płytki. Czas smażenia zależy od garnka – w wąskim i wysokim potrwa to dłużej niż w niskim a szerokim. Powidło jest gotowe gdy całość zredukuje swoją objętość o co najmniej 1/2 (wtedy trzeba zebrać część soku do słoiczków), a najlepiej o 2/3.

    1. Tak, dobrze podpowiadasz – właśnie o to chodzi, by odparowywać długo, najlepiej w dużym, płaskim garnku. Dziękuję.
      I oczywiście przy najbliższej okazji przetestuję smażenie bez mieszania, bez octu i bez cukru – właśnie wybieramy się po węgierki, więc będzie taka możliwość. 30 kilogramów pewnie nie uzbieramy, ale jest tych śliwek sporo – będą nowe powidła i inne pyszności 🙂

  5. Robię w garnku z ciut grubszym niż normalne dno, nie zasypuję cukrem (nie dodaję wcale cukru do powideł), zagotowuję pod przykryciem na malutkim ogniu, odkrywam i tak sobie pyrkają bez mieszania czasem nawet i kilkanaście godzin. Bez mieszania, bez cukru, bez octu. I robię profanację na koniec- blenduję, lubię taką gładką konsystencję.

    1. Super, ja teraz (właśnie jutro będę przerabiać kolejną partię śliwek na powidła) też już będę robić bez cukru i bez octu. Ten tutaj zanotowany przepis jest bardzo stary i chciałam go najpierw wypróbować, czy to się w ogóle uda. Teraz już wiem, że tak i wiem też, na czym polega cała sztuka, więc wszelkie dodatki uważam za zbędne 🙂
      Ale nie będę blendować, choć wcale nie uważam tego za profanację. Lubimy takie nie całkiem rozpadnięte kawałki śliwek, więc nawet mieszać na koniec nie muszę jakoś bardzo intensywnie.

      Dziękuję Ci za komentarz 🙂

      1. Ale myślę jeszcze nad tym octem. Może to rodzaj konserwacji miał być, bo chyba nie walor smakowy? Ja dodaję kakao do kilku słoików i mam czekośliwkę wtedy, nie wiem nawet czy nie z Twojej inspiracji 🙂 A jak smakują takie z octem spirytusowym?

        1. Ten ocet jest właściwie niewyczuwalny w smaku, więc z pewnością nie warto go dodawać. Być może miał jakoś wpływać na wytworzenie przez śliwki większej ilości soku? Przyznaję, myślałam nad tym jakiś czas, ale nic sensownego nie wymyśliłam 😉

    1. Wiesz co, przepis przewidywał zapewne 5 kg śliwek wraz z pestkami, ale ja zawsze wszystko ważę już gotowe do przerabiania, więc miałam 5 kg śliwek bez pestek. Pewnie dlatego nie zmieściły mi się do garnka 😀

    1. Jeśli nie są zasypywane cukrem, to nie muszą stać tak długo, bo chodzi o to, by puściły sok. W zupełności wystarczy czas, który poświęcisz na wypestkowanie węgierek, na dnie garnka już powinna zebrać się warstewka soku, która zabezpieczy powidła przed przypaleniem. W razie wyjątkowo suchych śliwek – wystarczy wlać kilka łyżek wody na dno. I smażyć bez mieszania 🙂

    1. Można, robiłam tak, gdy trzeba było iść spać. Tylko proszę nie mieszać pomiędzy kolejnymi dniami smażenia.

  6. Przepis REWELACYJNY !. Drugi rok robię powidła wedle tego przepisu i za każdym razem jestem wdzięczna, że go Pani udostępniła. Kiedy przypomnę sobie mordęgę pilnowania i mieszania powideł robionych tradycyjna metodą, to przechodzi mnie dreszcz. Teraz robienie powideł to czysta przyjemność … robią się praktycznie same.
    Dziękuję

    1. Jolu, bardzo się cieszę, że mój wpis Ci się przydał. I bardzo proszę, nie zwracaj się do mnie „Pani”, bo staro i zbyt dostojnie się czuję 😀 Ja właśnie kupiłam ostatnie chyba węgierki w naszej okolicy i też będę smażyć powidła. Późno w tym roku, ale wcześniej nie było czasu. Jednak bez powideł czuję się jakoś dziwnie nieprzygotowana do zimy, więc muszę smażyć 🙂
      Pozdrawiam gorąco!

    1. Tak słyszałam, ale powidła robię od lat i nie miałam problemu z kolorem, choć nigdy wcześniej nie używałam octu. Więc to raczej mit.

  7. Pierwszy raz robiłam tak powidła, nie dodawałam octu ale po odebraniu soku smażyłam je jeszcze ok 20 min mieszając, Rewelacja

    1. Może niektórym osobom wydaje się to konieczne, ale ja u siebie nie zaobserwowałam problemów z kolorem powideł przez wszystkie poprzednie lata. Co by człowiek nie robił – zawsze wychodzą brązowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *