Wow, mówię Ci, upiekła mi się superaśna dyniowa chałka. A właściwie trzy chałki! Poszukując pomysłów na zagospodarowanie musu dyniowego (klik), natknęłam się na niezwykle ciekawy przepis na wegańską chałkę, gdzie dla koloru i poprawy wilgotności ciasta, a pewnie też trochę zamiast jajek, używa się właśnie puree z dyni. Piekłam już różne chałki, bo bardzo je lubię. Moje chałki nie są zwykle napakowane masłem, jajkami i mlekiem. Te, które piekłam, to raczej pewien rodzaj lekko słodkiego chlebka, a nie drożdżowy wypiek typu babka czy placek. Nigdy dotąd jednak nie skupiałam się na całkowitym unikaniu produktów odzwierzęcych. Jeśli nawet niektóre moje wcześniejsze chałki były wegańskie, to zupełnie przypadkowo.
Wegańska dyniowa chałka
W tym przepisie urzekł mnie przede wszystkim piękny, słoneczny kolor gotowej chałki. Gdy zobaczyłam ją na zdjęciu tutaj – od razu wiedziałam, że też muszę ją upiec! To, że jest wegańska, było dodatkowym atutem. Od czasu do czasu odwiedza nas miła osóbka, która jest weganką – dla niej muszę i chcę specjalnie się starać, by mogła coś smakowitego zjeść w naszym domu. Generalnie rozmaite diety i ograniczenia spowodowane chorobą, alergią czy po prostu wyborem sposobu odżywiania się naszych gości nie stanowią dla mnie kłopotu. Raczej są czymś w rodzaju kulinarnego wyzwania.
Nie sprawia mi trudności ugoszczenie cukrzyka, osoby na diecie bezsolnej, warzywno-owocowej, bezglutenowej czy weganina (jedynie z dietą paleo chyba bym sobie nie poradziła). Bardzo często zdarza nam się jadać w domu w podobny sposób, nawet sobie tego nie uświadamiając. Tyle tylko, że goszcząc kogoś przestrzegającego jakiejś szczególnej diety – bardziej skupiam się na szczegółach. Zwracam na przykład uwagę na skład gotowych przypraw – czy na pewno są wegańskie albo bezglutenowe, albo pozbawione choćby śladu cukru, tłuszczu czy soli – zależnie od potrzeb gościa. Na przykład większość sosów sojowych zawiera gluten, mieszanki przyprawowe również mają często w składzie zupełnie niespodziewane rzeczy. Podobnie z lodami, czekoladą i innymi produktami, których najczęściej nie robi się w domu, tylko kupuje gotowe. Nie każdy zdaje sobie sprawę z takich niuansów, a warto o tym wiedzieć. I dokładnie czytać skład kupowanych w sklepie produktów. Tym razem zwróciłam baczną uwagę na wegańskość mojej chałki.
Dyniowa chałka – skład i wstępne przygotowanie
- 1,5 szklanki wody
- 0,5 łyżeczki sproszkowanej kurkumy
- 0,5 szklanki oleju o neutralnym smaku (użyłam oleju z pestek winogron)
- 0,5-1 szklanki cukru (moja chałka miała być mało słodka, więc wystarczyło dodać pół szklanki cukru)
W rondlu wymieszaj wodę z kurkumą, doprowadź do wrzenia i wyłącz gaz. Dodaj olej i cukier. Wymieszaj. Odstaw mieszankę do ostygnięcia.
- 1/3 szklanki ciepłej wody
- 1 łyżka cukru trzcinowego
- 50 g świeżych drożdży
W dużej misce wymieszaj pokruszone drożdże z łyżką cukru i ciepłą wodą. Oprósz odrobiną mąki. Przykryj miskę folią i odstaw drożdżowy zaczyn na 15-20 minut w ciepłe miejsce.
- szklanka musu dyniowego
Mieszankę wody z kurkumą i olejem wymieszaj z dyniowym musem. Następnie dodaj całość do „pracującego” zaczynu drożdżowego.
- 1,5 płaskiej łyżeczki soli
- 7 szklanek białej mąki orkiszowej (można użyć pszennej) + około jedna dodatkowa do wyrabiania ciasta
- kilka łyżek wody lub mleka roślinnego do posmarowania chałki
- mak do posypania (można pominąć, ale ładnie wygląda chałka z makiem na wierzchu)
Wykonanie chałki dyniowej
Do miski z zaczynem drożdżowym i musem dyniowym wymieszanym z masą olejowo – cukrową wsyp sól i przesiej pierwszą szklankę mąki. Wymieszaj łyżką i zacznij przesiewać kolejne szklanki mąki. Po dodaniu wszystkich siedmiu wyrabiaj ciasto mikserem (to opcja dla mnie, bo nie lubię się męczyć) albo ręcznie. Wyrobione ciasto uformuj w kulę i włóż do posmarowanej olejem misy. Przykryj spryskaną olejem folią (dzięki tłustej powłoczce wyrastające ciasto nie przyklei się do folii, gdyby urosło za bardzo i jej dotknęło) i odstaw na około 1-1,5 godziny w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.
Mój mąż lubi taką świeżą chałkę z masełkiem i solą.Moje zapasy dyni już się skończyły ,zamrożoną zużyję dopiero wiosną.Musi być kilka miesięcy przerwy.Pozdrawiam Alina
A my jemy naszą chałkę już prawie tydzień i ona wciąż jest względnie świeża, a na pewno nie jest twarda. Da się zjeść z masłem tak po prostu albo zamieniona w tost. Naprawdę, nie spodziewałam się aż takiego efektu 🙂
Pozdrawiam, Alino!