Krem stokrotkowy i balsam na dodatek

Zrobiłam zapowiadany ostatnio krem stokrotkowy – prezent na Dzień Matki. W tym celu zrywałam stokrotki i robiłam olejowy macerat przyspieszoną metodą – koniecznie chciałam zdążyć na dziś. No i wczorajszy wieczór poświęciłam na domowe laboratorium, więc jest – krem stokrotkowy. Płynąc na fali natchnienia dodatkowo zrobiłam jeszcze i balsam, który można nakładać na usta, na miejsca ukąszone przez owady, na drobne stłuczenia – korzystając z przeciwobrzękowego działania stokrotki. Bardzo jestem ciekawa, jak się sprawdzą oba kosmetyki w pielęgnacji skóry kochanych starszych pań. Ja zaaplikowałam sobie wczoraj na skórę twarzy, również na tę wokół oczu oraz balsam na usta. Przyznam, że moja paszcza jest dziś bardzo zadowolona 🙂

krem stokrotkowy

Ale moja paszcza lubi raczej lekkie i szybko wchłaniające się kosmetyki, więc krem stokrotkowy to nie jest jakiś wybitny tłuścioszek, choć jednak zawiera około 50% tłuszczu. Określiłabym go jako krem półtłusty, ale o dość lekkiej konsystencji. Już podczas wybierania olejów do wykonania maceratu zwracałam szczególną uwagę na to, by były to dobrze i szybko absorbowane przez skórę tłuszcze. Przy tym miały mieć wyjątkowe właściwości pielęgnacyjne dla każdej praktycznie skóry, ale przede wszystkim dla tej dojrzałej. Wygląda na to, że się udało. Nałożyłam na cerę cieniutką warstwę kosmetyku. Moja buzia wypiła krem stokrotkowy szybko, a na skórze nie pozostał tłusty film, którego bardzo nie lubię. Rano twarz wydawała się nawilżona i gładka.

krem stokrotkowy

Lanolina

Jako bardzo tłuste mazidło, a właściwie maść, sprawdzi się za to drugi kosmetyk – balsam stokrotkowy. Jeśli czyjaś skóra woła o bardzo tłusty krem – ten balsam nada się znakomicie. Ma przy tym dobre właściwości odżywcze i ochronne. W jego skład wchodzi między innymi lanolina, wosk zwierzęcy, którym naturalnie pokryta jest wełna owiec. Przez swoje pochodzenie nie jest to produkt odpowiedni dla wegan, choć dla wegetarian już tak – wełnę pozyskuje się z żywych zwierząt, a następnie się ją czyści, skutkiem czego otrzymuje się właśnie lanolinę. Lanolina jest niezłym emulgatorem, ale ceni się ją przede wszystkim jako składnik kosmetyków ochronnych i łagodzących podrażnienia skóry. Wzmacnia funkcje ochronne naskórka, nawilża szorstką i spierzchniętą skórę, zmniejsza również odparowywanie wody z naskórka. Przyspiesza gojenie drobnych ran i pęknięć, łagodzi wszelkie podrażnienia i zapalenia skóry. Dzięki tym cechom mój kosmetyk będzie się dobrze sprawdzał na spierzchniętych wargach czy w kojeniu drobnych otarć naskórka.

krem stokrotkowy

Krem stokrotkowy – czego użyłam

Faza olejowa:

* UWAGA – zamiast dwóch rodzajów – można użyć po prostu 75 g dowolnego maceratu stokrotkowego w płynnym tłuszczu (czyli nie na przykład w oleju kokosowym).

Faza wodna:

Ponadto około 25-30 kropli witaminy E, konserwant FEOG (dozowanie według opisu na opakowaniu – bywają różne konserwanty, użyj takiego, jaki masz), opcjonalnie – wybrany olejek eteryczny bądź zapachowy. Użyłam esencji zapachowej dopuszczonej do używania w kosmetykach, około 20 kropli. Jej dodatek dał mojemu kremowi przyjemny, świeży zapach, bardzo delikatny, który świetnie skomponował się z lekkim zapachem użytych w kremie kwiatków.

krem stokrotkowy

Krem stokrotkowy – sposób wykonania

Masło shea, olej jojoba, wosk pszczeli i alkohol cetylowy umieściłam w zlewce, a całość – w kąpieli wodnej. Delikatnie podgrzewając rozpuściłam tłuszcze. Zlewkę ponownie postawiłam na wadze i dodałam najpierw jeden macerat, a potem drugi. Wymieszałam dokładnie i jeszcze na momencik umieściłam w garnuszku z ciepłą wodą, bo zaczął się wytrącać wosk. Pozostawiłam do przestudzenia na blacie kuchennym, mieszając od czasu do czasu, by nie wytworzyła się twarda skorupka wosku.

W międzyczasie odmierzyłam potrzebne ilości żelu aloesowego oraz naparu ze stokrotek – jak krem stokrotkowy, to i w fazie wodnej musiały znaleźć się stokrotki. Po namyśle dodałam jeszcze około łyżeczki kwasu hialuronowego w płynie. Prawdę mówiąc – chlupnęłam na oko 🙂 Składniki fazy wodnej również pozostawiłam na blacie, by temperatura obu faz wyrównała się. U mnie było to 21 stopni, ale to zależy od temperatury otoczenia – ważne, by w obu naczyniach temperatura składników była taka sama. Zawartość naczynia z tłuszczami zaczęłam miksować, a po chwili – cienką strużką, powoli i z przerwami dolewałam składniki fazy wodnej z drugiego naczynia, nieustannie miksując. Pod koniec dodałam jeszcze witaminę E, konserwant i zapach. Miksowałam jeszcze około 2 minut, a następnie gotowy krem rozlałam do czterech wysterylizowanych spirytusem słoiczków. Krem stokrotkowy nadaje się do pielęgnacji całego ciała, w tym zwłaszcza twarzy, wrażliwych okolic oczu, dłoni.

krem stokrotkowy

Dlaczego dodaję konserwant

Spyta ktoś może, po co dodaję konserwant do domowego kremu? Już wyjaśniam. Jeśli robiłabym malutką porcję dla samej siebie – nie dodawałabym konserwantu. Wówczas krem stokrotkowy miałby 1-1,5 miesięczną trwałość i lepiej byłoby przechowywać go w chłodnym miejscu (choć raczej nie w lodówce). Ja jednak zrobiłam trochę większą porcję i nie tylko dla siebie. Nasze mamy mają niezbyt zdrowy zwyczaj długotrwałego chomikowania prezentów od nas – mydła zalegają niekiedy nawet kilka lat!

krem stokrotkowy

Powiem im wprawdzie, że krem nie ma takiej trwałości jak wyroby z drogerii i trzeba używać go już, ale nie wiem, czy na pewno zużyją kosmetyk wystarczająco szybko. W dodatku – w ich mieszkaniach jest strasznie gorąco! No i jeszcze jedno – mam cztery słoiczki kremu. Po jednym dla obu mam, jeden dla mnie. Zostaje jeden, który będzie czekał na pomysł, komu mogłabym go podarować. Nie chciałabym, aby się zepsuł przez to czekanie. Dodanie konserwantu przedłuża trwałość kremu o kilka miesięcy. Specyfik nie zawiera parabenów, formaldehydów, izotiazolinonów. Działa skutecznie przeciw bakteriom gram-dodatnim, gram-ujemnym, grzybom i pleśniom.

krem stokrotkowy

Balsam stokrotkowy – skład

krem stokrotkowy

Wykonanie balsamu/maści

Wosk pszczeli, masło shea i lanolinę umieściłam w zlewce, a następnie zlewkę w kąpieli wodnej. Tłuszcze rozpuściłam, podgrzewając bardzo delikatnie. Do rozpuszczonych maseł i wosków dodałam potrzebną ilość maceratu stokrotkowego. Wymieszałam bagietką szklaną i jeszcze na moment umieściłam w kąpieli wodnej, by balsam ładnie się upłynnił. Mieszając przestudziłam odrobinę, dodałam witaminę E. Wymieszałam i rozlałam do zdezynfekowanych słoiczków. Cały proces wykonania balsamu jest podobny do opisanego tutaj.

krem stokrotkowy

O zaskakujących kulinarnych zastosowaniach stokrotek możesz poczytać na blogu Gosi, która cały świat karmi kwiatami i chwastami. Zapraszam w imieniu Gosi i życzę smacznej lektury! A wszystkim Mamom w dniu matczynego święta życzę wiele radości i dumy z ich małych i dużych pociech 🙂

krem stokrotkowy

PS. Inne kwiatkowe kosmetyki przygotujesz według poniższych receptur:

Tonik Larendogra – naturalny specyfik

Lawendowa kolekcja pielęgnacyjna

Luksusowy tonik do twarzy

Lekki krem nawilżający

Krem różany z olejem arganowym

Sól do kąpieli ułatwiająca zasypianie – seria: prezenty świąteczne

6 thoughts on “Krem stokrotkowy i balsam na dodatek

  1. Witam serdecznie, czy robi Pani warsztaty, na których można nauczyć się robienia kremów itp? Bardzo bym chciala zaczac swoja przygode ale nie wiem od czego zaczac..Czy można u Pani kupić gotowy produkt? Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za odpowiedź. Kamila

    1. Witaj, Kamilo. W zakresie wytwarzania kremów – nie robię na razie warsztatów, nie czuję się jeszcze wystarczająco pewnie w tym temacie. Zanim sama zrobię krem, najpierw sporo doczytuję i sprawdzam. Wprawdzie receptury często komponuję sobie sama, bo chcę sprawdzić, przetestować itd, ale nie jestem wystarczająco biegła, by uczyć tego innych. Od czasu do czasu robię tylko warsztaty mydlarskie. A żeby zacząć – to nie jest takie trudne, jeśli skorzystasz z przygotowanej już przez kogoś receptury i wykonasz krem dokładnie według opisu. Ja staram się opisywać wszystkie kroki bardzo dokładnie, aby każdy mógł zrobić sobie „mój” kosmetyk w domu. Powinno się udać. No i oczywiście – trzeba kupić wszystkie te cuda, z których robi się kremy, balsamy i mydła. Staram się, by moje kosmetyki nie były bardzo skomplikowane jeśli chodzi o skład, ale jednak trochę tego jest…

      Co do ewentualnego zakupu domowego kremu – bywa niekiedy możliwość zakupu, jednak zawsze trzeba pytać o dostępność poprzez zakładkę kontakt. Robię nieduże porcje kosmetyków, zwykle dla kogoś z rodziny lub dla mnie samej, ale trudno jest zrobić jeden słoiczek kremu, więc zazwyczaj coś mam na zbyciu 🙂

      Proszę, nie zwracaj się do mnie „Pani” 🙂

    1. Najbardziej pożądany jest lekko kwaśny odczyn, w granicach pH pomiędzy 4,2 – 6,0. Tonik do przemywania twarzy może być nawet odrobinę kwaśniejszy, jego odczyn jest zależny od efektu, jaki chcemy uzyskać. Mocno kwaśny tonik będzie dawał efekt lekko złuszczający i wybielający, jednak tak kwaśny kosmetyk nie powinien mieć długotrwałego kontaktu ze skórą. No chyba, że jest to złuszczająca kuracja kwasami, ale o tym to już więcej mógłby napisać kosmetolog.

  2. Witam 😉
    Czy można użyć suszonych stokrotek do przygotowania maceratu ?
    Czy można użyć innych kwiatów ( np jaśminu czy bzu ) przygotować z nich macerat olejowy i wykorzystać go w przepisie na krem o którym jest mowa we wpisie ?

    1. Odpowiedź na pierwsze pytanie – tak, można zrobić macerat z suszonych stokrotek.
      Jeśli chodzi o pytanie drugie – tak, można zrobić macerat olejowy z innych kwiatów, zawsze jednak trzeba sprawdzić, czy warto. Po pierwsze dlatego, że nie każdy kwiatek jest wartościowy dla skóry (bardzo dobry jest np. nagietek), a po drugie dlatego, że nie zawsze substancje czynne przechodzą do oleju. Tak jest na przykład z żywokostem, można zrobić wyciąg olejowy, ale o wiele lepiej byłoby wykorzystać glicerynę zamiast oleju. A to wszystko dlatego, że niektóre substancje rozpuszczają się w tłuszczach, inne w wodzie, a jeszcze inne w alkoholu lub glicerynie. To jest bardzo rozbudowana wiedza. Ale zawsze można zrobić małą porcję oleju z pachnącego kwiatka, bo nawet, jeśli nie będzie miał jakiegoś szczególnie ważnego działania na skórę, to przynajmniej ładny zapach uprzyjemni używanie kosmetyku. Z zastrzeżeniem, by nigdy nie używać roślin trujących!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *