Kiszony kalafior – królem kiszonek!

Kiszony kalafior pokazywałam wcześniej w tym wpisie. Jest to jedno z pierwszych warzyw, które kisiłam już kilka lat temu. Wcześniej były tylko tradycyjne ogórki małosolne oraz kiszone i kapusta kiszona w dużej beczce. A tymczasem kiszony kalafior jest pyszny, zawsze się udaje i długo przechowuje, rok na pewno, a nawet dwa lata (znalazłam właśnie słoiczek w zakamarkach spiżarni i kalafior nadal jest ok). Ogłaszam więc kalafiora królem kiszonek! Żadna kapusta i żadne ogórki nie wytrzymają takiej próby czasu. Nie wymaga przy tym jakichś specjalnych zabiegów – to jedna z najłatwiejszych i najprostszych kiszonek. Jest gotowy do spożycia po 2-4 tygodniach, zależnie od temperatury otoczenia, ale można kisić go znacznie dłużej.

kiszony kalafior

Najpierw jest to kalafior „małosolny” – chrupiący, lekko tylko ukiszony, przez co niezbyt kwaśny. Wraz z upływem czasu nabiera mocy. Staje się stopniowo coraz bardziej miękki (choć nigdy, nawet po 2 latach, nie staje się „papciowaty”, mazisty i rozlazły – no chyba, że jest przechemizowany, co może się niestety zdarzyć – ja szczęśliwie nie trafiłam na takiego kalafiora) i kwaśny.

Czy kalafior musi być eko?

Kiszony kalafior robi się bardzo prosto i zawsze się udaje. Zdrowego, jędrnego kalafiora wraz z przyprawami zalewa się solanką (gorącą lub zimną – ja zwykle używam gorącej). Przyznam się tutaj, że często wybieram „robaczywego” kalafiora – czyli zaatakowanego przez jakiegoś owada, zwykle gąsienicę. Jej obecność sugeruje, że warzywo nie zostało opryskane pestycydami (środkami owadobójczymi), więc przynajmniej to jedno źródło zanieczyszczenia mogę wykreślić z listy zagrożeń. Nie mam tej pewności, jeśli chodzi o fungicydy (środki grzybobójcze) i herbicydy (chwastobójcze), choć i tu obecność gąsienicy daje pewną nadzieję na to, że nie były intensywnie stosowane.
kalafior
Pozostaje jeszcze kwestia przenawożenia. Liczę na to, że skoro ogrodnik nie opryskał warzyw na obecność owadów, to może i innej chemii nie stosował zbyt wiele. Tyle tylko, że nie kisiłam kalafiorów kupowanych w marketach, tylko takie z targowiska, kupowane najczęściej bezpośrednio od producenta. Dotychczas jakoś mi się udawało – miejsce bytowania gąsienicy łatwo było wyciąć, a pozostała część warzywa spisywała się bez zarzutu. A najlepiej kupić kalafiora z gwarantowanego źródła bio, eko i w ogóle 🙂
kiszony kalafior
We wszystkich słoikach są kalafiory – w różnych barwnych wariantach – ot, taka zabawa kolorami

Kiszony kalafior – dodatki

Podczas kiszenia kalafiora można użyć rozmaitych ulubionych przypraw – czosnku, chrzanu, pieprzu, ziela angielskiego, liścia laurowego, imbiru, kminku, czarnuszki, anyżu, kolendry, naci selera, gorczycy, ostrej papryczki. Nie używamy wszystkich przypraw na raz, wybieramy kilka z nich i próbujemy w różnych konfiguracjach po to, by znaleźć ulubiony zestaw smaków.
Niekiedy kiszę kalafiora z kolorowymi dodatkami aromatyczno-smakowymi. Tak, jak dziś. Do jednego słoja dodałam mieloną kurkumę, która obdarzyła kiszonkę pięknym, złotym kolorem.
kiszony kalafior
Do drugiego sypnęłam nieco sproszkowanej spiruliny, dodałam również obraną łodygę brokuła, która została po ugotowaniu obiadu. Ten kiszony kalafior jest szmaragdowy.
kiszony kalafior
Do najmniejszego słoika dodałam plastry buraka, dzięki czemu uzyskałam intensywnie karminową kiszonkę.
kiszony kalafior
Doświadczenie uczy, że wszystkie warianty powinny być bardzo smaczne. A jakie przy tym kolorowe!

Kiszony kalafior – skład

  • kalafior umyty i podzielony na mniejsze różyczki
  • kawałek korzenia chrzanu, pokrojony w plasterki (jeśli chrzanu brak, można zrobić kiszony kalafior i bez niego)
  • 2-3 ząbki czosnku, obrane i pokrojone w plasterki
  • ulubione przyprawy, u mnie tym razem ziele angielskie
  • niejodowana sól kamienna z Kłodawy
  • woda (może być prosto z kranu, bo będzie gotowana)
  • opcjonalnie: kurkuma, spirulina, nieduży surowy burak

kiszony kalafior

Różyczki kalafiora i wszystkie przyprawy ułożyłam w słojach. Zalałam gorącą solanką w proporcji 1 łyżka soli (30 g) na 1 litr wody. Słoje zamknęłam i pozostawiłam na kuchennym blacie na jakieś 2 tygodnie, a następnie przeniosłam do chłodnej spiżarni, gdzie kiszony kalafior może stać długo, bardzo długo!

Dodam jeszcze, że kalafior jest również doskonałym składnikiem kolorowych kiszonek wielowarzywnych.
kiszony kalafior
Gotowy kiszony kalafior dobrze smakuje wydobyty wprost ze słoika, ale to również świetna baza do sałatek – warzywnych, z jajkami, serem, surimi, wędliną – z sosem majonezowym lub jogurtowym, o czym wspominałam na przykład tutaj.

Kiszony kalafior – wnioski po degustacji

Po pierwszej degustacji kolorowych kiszonych kalafiorów doszłam do następujących wniosków:

  1. Mam wrażenie, że dodatek kurkumy nieco zmiękczył kalafiora, ale może to przypadkowa zbieżność. Będę kontynuować doświadczenia, dzieląc kalafiora na dwie części i każdą kisząc inaczej – część z kurkumą, a część bez niej.
  2. Spirulina nie zabarwiła kalafiora zbyt intensywnie, za to zalewa jest bardzo zielona. Może jeszcze zmieni się to z czasem.
  3. Zaróżowiony od buraka kalafior wygląda dość atrakcyjnie i jest chyba nieco słodszy od pozostałych wariantów. Zapewne dlatego, że burak oddał mu część swojego słodkiego smaku.
  4. Najbardziej jednak podoba mi się i smakuje „zwyczajny” biały kalafior – wygląda szlachetnie i prawdziwie. Nie żałuję jednak przygody z kolorami – kiszenie to nieustanne próbowanie i doświadczanie. I to właśnie jest fajne.

kiszony kalafior

Ze względu na użycie aromatycznych przypraw w kiszonce z kalafiora – dodaję go do akcji:

Danie pachnące ziołami 3

A tu znajdziesz kilka innych kiszonkowych propozycji:

Malutkie cukinie kiszone

Duże ogórki kiszone na zupę lub sałatkę jarzynową

Kiszony arbuz

Chrupiące ogórki kiszone

Kiszone szparagi zielone

Kapusta kiszona z burakami

16 thoughts on “Kiszony kalafior – królem kiszonek!

  1. A jak to się dzieje z zakręcanymi słoikami?
    W trakcie kiszenia nie rośnie ciśnienie wewnątrz?
    Czy po zalaniu wrzątkiem od razu trzeba zakręcić, czy dopiero po 2 tygodniach?

    Z góry dziękuję za pomoc 🙂

    1. Wszystkie słoiki, czy te zamykane na klamrę, czy też zakręcane – zamykam od razu, jeszcze gorące. Wewnątrz z pewnością wzrasta ciśnienie, ale żaden znany mi słoik nie jest na tyle szczelny, żeby jego nadmiaru nie wypuszczał. W związku z tym zdarza się niekiedy, że trochę solanki zostaje wypchnięte podczas burzliwej fermentacji, dlatego na wszelki wypadek stawiam słoje na jakiejś tacy.

      Życzę powodzenia w kiszeniu nie tylko kalafiorów 🙂

      1. Trafiłam w tym tygodniu na bloga przypadkiem i przepadam. Zdążyłam już zakisić kalafiora, czerwoną paprykę i śliwki. Chodzi mi jeszcze po głowie surówka ubijana. I jabłka, ale te raczej w przyszłym roku. Do tej pory kisiłam na zimę tylko białą kapustę, a doraźnie ogórki, buraki i zakwas na żur. Jestem bardzo ciekawa, co zawsze oznacza w przepisach o kiszeniu „wynieść w chłodne miejsce”. To znaczy jakie? Lodówka ma ograniczoną pojemność, dlatego trochę obawiam się mojego tegorocznego szaleństwa. Gdzie to wszystko pomieścić. Zaryzykuję z kalafiorem i wyniosę go do piwnicy. Ale o pozostałe kiszonki obawiam się, że zmarzną. Jednej zimy wszystkie słoiki z kiszoną kapustą zmarzły mi w garażu. Trochę obawiam się, że się narobię na darmo. W twojej spiżarni jest bardzo zimno?
        Po tamtej zimie zaczęłam kisić tylko parę słoików, tak dla smaku i przechowuję je w lodówce.

        1. Witaj, Kochana 🙂
          Mam spiżarnię w dawnym chlewiku, wchodzi się do niej z kotłowni. To jest murowane pomieszczenie, w którym latem jest najwyżej 20 stopni (jedynie w czasie nieziemskich upałów bywa trochę cieplej). Zimą natomiast spada czasem do 0 stopni. A że przechowujemy tam też ziemniaki, to kontrolujemy temperaturę i w razie zagrożenia mrozem włączamy kaloryfer w kotłowni i otwieramy drzwi. Ale takie ekstremalne zimna zdarzają się przecież rzadko, tylko trzeba czuwać.

          Myślę, że możesz trzymać kiszonki w garażu, ale w razie mrozów jednak trzeba je przenieść w cieplejsze miejsce. Pilnować temperatury. Kapuście kiszonej zamrożenie nie zaszkodzi, ale inne kiszonki mogłyby zmięknąć, a szkoda. No i jest jeszcze jeden sposób – można robić kiszonki z dostępnych warzyw na bieżąco – kalafior, marchew, rzodkiewki, paprykę można kupić przez cały rok i kisić od czasu do czasu. My tak przygotowujemy kapustę – zjemy jedną, kisimy następną. I to się bardzo dobrze sprawdza.

          1. Tyle że teraz jest sezon na niedrogie a przede wszystkim świeże oraz z pola warzywa, natomiast to co będzie w sklepach już za kilka miesięcy to import z Hiszpańskich pryskanych hodowli namiotowych (no i kalafiory zimą kosztują nawet 10 zł).
            Też mam ten dylemat, bo narobiłem sporo słojów a nie mam piwnicy, mam nadzieję że przetrwa pod kuchennym oknem 🙂

          2. Jak najbardziej trzeba korzystać z sezonu na określone warzywa i owoce. Zwłaszcza, jeśli plony pochodzą z własnego ogrodu/pola i wiesz, że nie były traktowane chemią. Takie zawsze są najlepsze!

  2. Znalazłam odpowiedź na pytanie, czy można ukisić brokuł (i jak się do tego zabrać). A kalafiora też upcham kilka różyczek do słoika, bo mi takie resztki pozostawały. Okraszę rzodkiewką.
    W sumie takie kiszenie to jest też niezła metoda na porządki w lodówce 🙂

    1. Tak! Oczywiście najlepiej kiszą się warzywa (i owoce) sezonowe, ale jeśli trafią Ci się dobre, nie chemiczne produkty, to można kisić o każdej porze roku i wszystko 🙂 A kiszona rzodkiewka jest przepyszna!

    1. Dedi, spróbuj zalać raz gorącą solanką, a przekonasz się, że to też kiszenie. Procesy fermentacji mlekowej przebiegają bez zarzutu, a gorąca solanka unieszkodliwia wiele niepotrzebnych mikroorganizmów, które czasem mogą zakłócić proces kiszenia i skierować go na niepożądane tory. Bakterie kwasu mlekowego w tych warunkach z łatwością przejmują dominację we wnętrzu słoika 🙂

  3. Moje kalafiory zdechły w tym roku wszystkie (oprócz jednego). Ten jeden był takim beniaminkiem ogrodu, że dokonaliśmy jego uroczystej konsumpcji w wersji najbardziej tradycyjnej. W przyszłym roku muszę mieć choć część warzyw pod folią, bo strasznie boli serce, gdy wyhodowane od ziarenka warzywa żrą jakieś potwory 😉

  4. Hej! Ukisilam kalafior Twoim sposobem. Pieknie buzuje!! Dziekuje. Mam pytanie, kiedy jest najlepszy do spozycia?Pozdrawiam😊

  5. Dzień dobry,
    A ja mam pytanie odnośnie tego buzowania. Kisiłam kalafiory w zwykłych zakręcanych słoikach, nie wiem czy to możliwe, żebym zbyt mocno je zakręciła, ale po kilku dniach wieczka były prawie wygięte, przestraszyłam się, że słoiki strzelą, więc poluzowałam zakrętki. Wtedy dopiero zaczęło kipieć. Po 2 tygodniach zostały wyniesione do piwnicy, mija 4 tydzień – przyniosłam słoik do spróbowania, i po odkręceniu wciąż gazuje. Czy tak powinno być? Po czym poznać, że się zepsuły?

    Pozdrawiam

    1. Dzień dobry
      To się często zdarza, kiszonka to żywy organizm. Miernikiem jest tylko smak. Jeśli kalafior pachnie i smakuje dobrze, to na pewno się nie zepsuł.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *